Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
Czego chcą ci wszyscy ludzie, którzy tam czekają?
- Wszyscy chcą tego samego. Także podanie, które Pan Prezydent trzyma w ręce odnosi się do tej sprawy.
Sprawiedliwy uderzył pięścią w stół.
- Dlaczego nie udadzą się do kogoś innego? Dlaczego wszyscy do mnie? Czy są to wyłącznie krewni milicjantów?
To niech ich pan pośle do dyrekcji bezpieczeństwa publicznego.
- Byli już i tam. Ale nie otrzymali żadnej informacji, gdzie się znajdują ich krewni.
Zresztą dałem się sam "połączyć z dyrekcją i z ministerstwem. Tam nic nie wiedzą.
- A więc skądże ja mam wiedzieć?!
Sekretarz rzekł cicho, patrząc przełożonemu bardzo ostro w oczy:
- Ci ludzie utrzymują, że Pan Prezydent sam zawezwał do siebie żołnierzy i poruczył im jakieś szczególne,
nadzwyczaj trudne zadanie.
- To nieprawda - oświadczył szef mrugając oczami. Aparat zadzwonił, Sprawiedliwy wziął słuchawkę do ręki.
-- To nieprawda - powtórzył ciszej - niech ich
Pan zaraz napędzi.
Sekretarz stal dalej, chmurny, niezdecydowany. Sprawiedliwy mówił do telefonu; .
- Co?... ty sam mówisz, kanclerzu?
... Owszem, baidzo chętnie, ale może zaraz. Tak... przyjdź natychmiast, bo potem muszę wyjechać. Tak. A więc oczekuję.
- Niemy przyjdzie do mnie - rzekł do sekretarza -proszę to oznajmić tym... państwu w przedpokoju. Powiedzieć im poprostu, że teraz nie mam dla nich czasu.
- Nie mam czasu 1 - wrzasnął gniewnie, głosikiem dziwnie wysokim, niemal kobiecym - Co to znaczy?... Niech ich djabli wezmą!... Powiedzieć im, że już sami zrobimy dochodzenia.
Sekretarz wzruszył ramionami i wyszedł. Sprawiedliwy nasłuchiwał. W przedpokoju hałasowali dalej mężczyźni i kobiety.
Na dole zajechał samochód.
Sprawiedliwy miał naraz uczucie dużego strachu. Zapahł cygaro, żeby się uspokoić.
- Co za straszny dzień! - rzekł prawie płaczliwie do Niemego, który wszedł do pokoju.
Kanclerz oświadczył bez wstępu:
- Nie chcę dłużej odpowiedzialności.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>