Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
A teraz wraca Sprawiedliwy do miasta, pociemku i w deszczu, wraca z niczem, nie zagrzany, nie pokrzepiony, smutniejszy niż przedtem.
Jego cierpienie fizyczne połączone jest z uczuciem lęku, który coraz bardziej się wzmaga. Myśli, że byłby zgubiony, gdyby w tej chwili przytrafiło mu się coś złego.
Bo idzie przez dzielnicę śpiącą. Wszystkie okna już czarne, zasłonięte... Ta myśl nie uspokaja bynajmniej żołądka; przeciwnie, pobudza go do gwałtowniejszych ataków.
Za sekundę zemdleję, czuje Sprawiedliwy. Bo ciało jego coraz słabsze, chłodniejsze.
Staje na ulicy, opiera się o latarnię i czeka cierpliwie chwili, w której straci przytomność.
Lecz słyszy naraz przyjemnie głupią, ciepłą i optymistyczną muzykę katarynki. ródłem jej mały szynk, czy sklepik, którego drzwi otwarte są gościnnie na oścież.
A niebawem wychodzą z tych drzwi dwie osoby; mężczyzna otyły, już starszy, opasany fartuchem, a za nim dziewczyna, ubrana jaskrawo, lecz tanim kosztem, tak jak prostytutki
przedmiejskie. Słychać jej śmiech niewinny.
- Naturalnie, Koro - mówi mężczyzna - teraz się cieszysz, bo mię oszukałaś.
- Króliki to rarytas, - utrzymuje Kora - to nie kasza albo kapusta.
- Ale ty dostajesz je darmo od twego pana komisarza.
- To ciebie nic nie obchodzi.
W każdym razie zarobisz więcej ode mnie.
Wkońcu rozstali się serdecznie, po przyjacielsku. Kora, zadowolona z interesu, idzie ulicą i śpiewa. Ale przy latarni gapi się, staje.
Zaraz poznaje Sprawiedliwego. Po owem podobieństwie z „jej komisarzem", z którego tak bardzo jest dumną.
- Czy wasza Ekscelencja jest chory? - pyta szepcąc jakby mówiła w kościele.
- Tak - odpowiada on cicho i patrzy na nią wzrokiem konającego.
- Czy mam zawołać ludzi? Co?... Ludzi z tego szynku - ?
- Nie.
Dalej trzyma się latarni.
Może być, że nawet stara się być jeszcze odrobinę słabszym, bo czuje wzrok kobiecy, który się nad nim lituje.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>