Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
Marta nie zaprzeczyła, żeby nie komplikować niepotrzebnie rozmowy.
Lecz Mucha znał się, jak mało żołnierzy, na sprawach urzędowych.
- Hm.
Więc pani jest chyba sama w jakiemś biurze naszem?... Niby w takiem, co nam podlega - nie? Albo jest Pani nauczycielką, albo wdową po nauczycielu? I to nie?
Więc trudzi się Pani daremnie. Dlaczego chce Pani mówić właśnie z naszym ministrem?
- Bo go znam.
Żołnierz podniósł brwi do góry.
- A! Zna go Pani dobrze?
- O, doskonale.
- No, a on? Czy myśli Pani, że i on sobie Panią przypomina?
- Z pewnością. Bo wychowywał się jak drugi syn w domu.
- Gdzie?
- U mnie.
Żołnierz jeszcze więcej się zdziwił.
- Wie Pani co - rzekł nagle - może przecież zamelduję sekretarzowi, że Pani czeka.
- Alboż jest sekretarz?
- Czemu nie ma być?
- Jakto? Przecież Pan powiedział...
- Powiedziałem, że to zależy od różnych okoliczności. Otoż on je właśnie śniadanie fam w drugim pokoju. Ale mimo to pobiegnę do niego.
I pobiegł.
Sekretarz nie wyglądał bardzo wykwintnie. Wszystko na nim było brudne; surdut, niegdyś zapewne jasno-niebieski, cera twarzy dziwnie szara, a zwłaszcza długa czarna broda.
Na brodzie wisiało coś zielonego, prawdopodobnie szpinak. Zezował w dziwnie drażniący sposób, tak jakby nie miał prawie żadnych oczu.
- Pani jest krewną ministra?
- spytał niewyraźnie, tak jakby jeszcze ukradkiem jadł dalej.
- Nie, ale... jako chłopiec był u mnie... Jeśli mu Pan powie moje nazwisko...
- Kto Pani?
- Marta.
Z sekcji kuchennej, oddział Ijedenasty, numer...
- Ależ nie - przerwał jej sekretarz - pytam naturalnie o dawne nazwisko Pani. O nazwisko rodzinne.
Na to Kapitanowa jakoś się stropiła, bo już prawie sama nie wiedziała, jak to się zaczynało i kończyło.
Nagle otworzyła swą małą torebkę skórzaną i wyjęła z niej bilet wizytowy, który raz w irytacji wyjęła swemu synowi z portlelu.
- Proszą... Mam tu przypadkiem...
Sama już nie wiem skąd...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>