Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
Spoglądał nieufnie na dziwne istoty, które opuszczały właśnie gmach sądowy. Miały wszystkie wypieki na twarzy, a niektóre także ręce pokrwawione.
Lord rzekł do Piotra na wszelki wypadek:
- Zresztą być może, że się omyliłem. Może zamieniłem Pańską damę z jakąś inną Genowefą.
Ale Piotr wszedł już do bramy, a lord za nim. Weszli do sali, która niegdyś była stodołą, a w której teraz odbywały się sądowe rozprawy.
Wnętrze było puste, niemiłosiernie zniszczone. Przez okna powybijane wiało lodowate powietrze. Ławki były zdruzgotane, tak samo fotele sędziowskie stojące na podwyższeniu.
Tu i owdzie widać było dziwne małe kałuże, jakby czarnej krwi albo ciemno-czerwonego atramentu.
Z lóż przeznaczonych dla osobistości wybitnych (które nie chciały być widziane przez gorszą publiczność) zdarte były dyskretne firanki, i nie było w nich już żadnych tajemnic.
A w jednej z lóż siedział, jak dekoltowana dama w Operze, wyprostowany, nagi, zbezczeszczony trup kobiecy.
Prawa ręka damy spoczywała na balustradzie, dość nienaruszona, a na jednym palcu widać było nawet pierścień, który tam pozostawiono przez zapomnienie albo z ironji.
I poznał lord natyctimiast, że to był pierścień wróżbiarki Genowefy. Spojrzał niespokojnie na Piotra, który jednak widocznie niczego się nie domyślał.
Stał Piotr przed swoim ideałem, nareszcie stal przed swoim ideałem i - nie poznał go. Bo był zwalany, oszpecony. Bo był przez ulicę krwią obryzgany.
- Chodźmy - rzekł lord - tu jej niema.
- Tu jej niema - powtórzył Piotr. I poszli dalej.
A ulica szalafa jeszcze przez trzy dni i trzy noce.
Potem przyszło na nią znużenie; popadła w tępość, obojętność.
- Znowu jest spokój, jak za dawnych czasów -meldowano Niememu.
A on tylko kiwnął głową.
Bo teraz Niemy znowu był niemową. Jak zazwyczaj. Jak lud - w spokojnych dniach powszednich.
KONIEC.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138