Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
- Dotąd jeszcze nigdzie, ale...
- A więc jest Pan wolny. Doskonale, nic Pan nie straci, tem bardziej, że Pan młody. Ma Pan czas, jeszcze rozmyślić.
Tutaj może Pan się zastanowić spokojnie nad kwestją, czy scena jest wogóle odpowiednim zawodem dla niego.
Wydaje mi się, że Pan zanadto wrażliwy, subtelny, żeby poświęcić się tak brutalnej sztuce. - Pan zostanie u nas.
- Ale nie jestem wolny. Mam kogoś... kogoś...
Aha, pomyślał lord, znowu. Drugi taki egzemplarz.
Zapytał ironicznie:
- Pewnie matkę?
- Właśnie, matkę - odpowiedział Spero, czerwieniąc się po uszy.
Lord „przesłuchiwał" dalej:
- Pan zapewne zabłądził. - Czy spacerował Pan jakiś czas po lesie, zanim wszedł Pan na łąkę? A przedtem? Ktorą drogą szedł Pan lasem?
Czy z miasta?
Spero zastanowił się.
- Dokładnie powiedzieć nie mogę, bo nie uważałem, myślałem o tem i owem, uczyłem się roli. - Ale musiałem być długo w lesie.
- Bo nie było jeszcze dziesiątej, kiedy pożegnałem się z osobą, którą odprowadziłem do jej willi stojącej pod lasem...
- Z osobą... jaką? Z kobietą? Spero zawahał się.
- Rzekł po chwili:
- Nie, z mężczyzną.
- Tak? Więc tyra mężczyzną był chyba Sprawiedliwy.
- Jakto? - Zdziwił się Spero - dlaczego Pan tak myśli?
- Ależ to rzecz bardzo prosta - odpowiedział lord.-Bo w tej okolicy jest tylko jedna willa. Własność aktorki Gemy. A tę panią odwiedza tylko jeden człowiek -Sprawiedliwy.
- Co?!
- Tak. Jest jej kochankiem - rzekł lord.
1 niemal jednocześnie zerwał się z krzesła. Żeby podtrzymać Spera, który się zachwiał.
XIII.
Według kalendarza było jeszcze łato.
Lecz kropił deszczylc po jesiennemu, chłodno, bez temperamentu.
A Sprawiedliwy czuł się mniej wyśmienicie, niż dotychczas.
Szedł rozstrojony, z otwartym parasolem, od Gemy -w stronę miasta.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>