Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
Zaszkodziłby Pan sobie, a nam bynajmniej nie pomógł. Ale kiedyś, jak...
W tej chwili nadszedł Ktoś i zwrócił się do lorda.
- Panie, proszę udać się natychmiast do wielkiej sali.
- Co się stało?
- Coś niesłychanego. - Jest... zjawił się... Ktoś obcy.
- Znowu?
- O, pierwszy raz...
nigdy coś podobnego... odkąd żyję...
- Dlaczego Pan dzwoni zębami?
- Panie... - mówił posłaniec - Pan sam będzie jeszcze więcej dzwonił... jak zobaczy Pan jego.
Lord spojrzał zaciekawiony na posłańca, poczem zaraz się z nim oddalił. Nareszcie jestem sam, pomyślał Spero. Ale nie zwarjował z radości; przeciwnie, nagle się uspokoił.
Rozglądnął się dokoła i spostrzegł naprzeciw drzwi, przez które wyszli właśnie dwaj mężczyźni, drugi otwór, cokolwiek mniejszy, przez który po krótkim namyśle sam wybiegł.
Ale nie znalazł się bynajmniej pod gołem niebem. Poznał tylko dalsze komórki i sale. Postanowił zbadać wszystko jak najdokładniej.
Bo tu chodziło o wolność, o zemstę, a właściwie o Gemę. Rozpoczął długą, bezowocną wędrówkę po olbrzymim labiryncie, szukając daremnie - drzwi ostatnich.
A tymczasem lord wszedł do wielkiej sali gdzie pośród znanego sobie aż nadto „dobrego towarzystwa" ujrzał nowego gościa. Trudno było nie spostrzec go natychmiast.
Tak wyraźnie różnił się on od otoczenia.
Lord nie zaczął wprawdzie dzwonić zębami, ale mimowoli przystanął, jakby postanowił zastanowić się najpierw nad istotą tego obcego stworzenia, zanim poda mu rękę.
Kaleka?...
Nie. Właściwie miał wszystko. Czy może brakowało mu nosa? - Broń Boże, gdzieżby. Były i usta, no i z pewnością oczy...
Mniejsza o szczegóły, pomyślał lord, przecież nie potrzeba stwierdzać takich drobnostek anatomicznych przy zawarciu nowej znajomości.
Bądź co bądź człowiek, mężczyzna - niewątpliwie.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>