Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
Przytem dobre stworzenie, chciała naprawdę pocieszyć i pomóc, ale była przytem tak nieznośną, że Marta pomyślała z żalem: szkoda, że nie ukryłam przed nią mego dużego
strapienia.
Co prawda szczerość Marty wobec przyjaciółki nie była zupełną; najważniejsze punkty w sprawie Piotra przecież z ostrożności przed nią zataiła.
A Kora to jakoś odgadła. I jęła robić Marcie wyrzuty.
Jakimś tonem sztucznym, śmiesznie surowym, którego Bóg wie gdzie się nauczyła, zapewne jeszcze w tych czasach, kiedy służyła jako panna służąca w różnych domach.
Rzekła sznurując usta i mrużąc oczy: - Możesz być pewną, droga Marto, że nie odmówię ci mej życzliwości i protekcji i że przez komisarza, który jest prawie, że tak powiem,
moim małżonkiem, uczynię dla ciebie i dla twego syna wszystko, co będzie w mej mocy. - Ale jeżeli nie wyspowiadasz się przedemną, jak się należy, z całej afery, to nie mogę...
nie mogę...
Namyślała się, szukając wyrazów.
- Wyciągnąć go z tego świństwa - dokończyła szybko i niecierpliwie.
Marta miała wzrok spuszczony na dół.
- Powiedziałam ci wszystko, co wiem - broniła się cicho. - Piotr nie jest w żadnem świństwie. Jest poprostu chory. Tylko dlatego nie przychodzi do mnie i nie pracuje jak zawsze.
- Chory? - powtórzyła Kora niedowierzająco. -Czy przekonałeś się o tem sama? Czy może byłaś u niego?
- Byłam - szepnęła Marta jeszcze ciszej.
- Musiałaś być, jeśli jesteś naprawdę matką - mówiła Kora - chociaż właściwie nie okazywałaś mu nigdy wiele serca.
- Nie, moja droga, nie widziałam u ciebie nigdy tej miłości macierzyńskiej, jak ją sobie wyobrażam...
Jęła rozwodzić się w sposób ogromnie ckliwy i strasznie irytujący na temat owej miłości, jak ją sobie wyobrażała.
Marta wściekała się wewnętrznie, miała kilkakrotnie ochotę wydrapać jej oczy. Ale hamowała się, szła obok niej cicha i potulna.
Los nauczył ją pokory i wprost heroicznej cierpliwości.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>