Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
- Trzeba rozpowszechnić plotkę, że morderca był tylko jego narzędziem. Że właściwym sprawcą on sam.
- Sprawiedliwy? Panie kochany, będą się nam w oczy śmiali. - To za grube.
- Dlaczego? Przecież Ekscelencja sam mówił, że nie można wiedzieć, kogo skompromitowałyby zeznania świadków.
- Tak, być może - niejedno się mówi...
Do pewnego stopnia ma Pan może rację, ale... Tylko nie przesadzać, drogi Panie! Strzec się romantyzmu jak ognia! W to w całem mieście nikt nie uwierzy!
Ale sekretarz był dziecinnie uparty.
A jednak - myślał - jednak to zrobię. W tym czasie we wszystko ludzie wierzą. Nawet tak warjacki pomysł, jak mój, może mieć powodzenie.
Nawet taki oczywisty nonsens.
Tak, młody był, przedsiębiorczy, ogromnie ambitny.
Lecz w tym wypadku - jak się potem pokazało -przecież mocno się przerachował.
Bo jego „plotki" nikt nie wziął za prawdę.
Niemy począł znacznie goręcej kociiać Spera, swego syna jedynego, odkąd mu się zdawało, że go stracił.
I smutną, jak ta miłość spóźniona, była także atmosfera jego domu. Bo Katarzyna bezustannie płakała i łamała ręce.
- Pan Bóg odstąpił nas - skarżyła się - daje znaki, że jest przeciw nam. Bo Spera nam wziął. I o mało ciebie nie zabił, przez człowieka, który nazywał się Piorun.
- Na razie żyją - powiedział Niemy, tak jakoś markotnie i cicho, jakby nie było powodu, radować się życiem.
Cliyba dotąd nie wiedzieli, co to nieszczęście.
Aż tu nagle ściemniło się całkiem w ich domu.
- A pochodzi to stąd - rzekła Katarzyna - że zaprzedałeś się jemu. Djabeł zabrał ci duszą.
Dawno już wydalił rząd z kraju tak Pana Boga, jak djabła.
Widząc jednak swoją żoną na klęczkach przed świętym obrazem, kanclerz nie gniewał się na nią, bo może czuł, że Katarzyna modli się za jego własną zaprzedaną duszę.
Lecz wymagał on porządku i konsekwencji we wszystkiem, także w pobożności swej żony.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>