Między nocą a brzaskiem
vseo.pl
Naraz przeszedł go dreszcz na myśl, że jednak medytuje nad tem wszystkiem, jakby miał przecież jakieś wątpliwości.
Więc powiedział sobie jeszcze raz energicznie: Rozumie się, że człowiek, bo... ma twarz.
Ale w tej chwili - zadzwonił zębami. Może nawet głośno.
Bo gość już zwrócił na niego uwagę, a nawet zbliżył się do niego i spytał:
- Pan jest prezydentem kolonji, nieprawdaż?
- Tak - odrzekł lord.
A po tej zbyt krótkiej odpowiedzi powiódł wzrokiem po sali. Bo chciał wyczytać z ócz swych towarzyszy, czy sam nie jest zanadto blady.
Wszyscy byli zmieszani, ale spoglądali na niego z iście dziecinną złośliwością, jakby ucieszeni, że on przestraszył się tak samo, jak przed chwilą oni.
To podrażniło ogromnie jego ambicję i chcąc dowieść, że bądź co bądź jeszcze ma więcej odwagi, niż drudzy, sam zadał pytanie gościowi i to tonem dość ostrym:
- Czy Panu
wiadomo, że nie życzymy sobie żadnych odwiedzin z miasta?
- Myślałem to sobie.
- A jednak Pan przyszedł?
- Bo z miasta nie jestem.
- A skąd?
- Z cmentarza.
Teraz lord o mało nie rzekł „myślałem to sobie". -Zamiast tego znowu raz cichutko „zadzwonił". - Ale jednocześnie postanowił nie dać się. - Pokazać tamtym...
Ogłuszyć ich tem, że spyta wprost...
Spytał wprost, rzeczowo, spokojnie, arogancko:
- Pan umarły?
- Tak - odrzekł gość z tą samą prostotą.
Lordowi zdawało się, że czuje za sobą niesłychaną
panikę, jaką wywołała odpowiedź. Ale nie oglądał się. Prawdopodobnie uciekli ze strachu, pomyślał z satysfakcją.
"' Czuł się znowu pierwszym w grocie.
Umarły mówił tonem konwersacyjnym:
- Na polance chciano mię zaaresztować. Garstka młodych ludzi.
Lecz przypatrzywszy mi się bliżej, stracili ochotę. Zresztą wytłumaczyłem im, że przychodzę jako poseł.
- Poseł?
- Tak... Żeby wyrazić grocie naszą niekłamaną sympatią.
- Naszą? To znaczy...
- Znaczy sympatje całego cmentarza.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 Nastepna>>